Melody


Melody (Mel)
Pullip Suiseiseki
Mods:
-Obitsu 27 cm white (I borrowed it to Mikilu)
-rewigged
-custom by Mikilu

Date of birth: 04.04.13.
I'm her first owner
My firt pullip and doll.
Plans: red wine chips

Inspiration: Kyouko (Puella Magi Madoka Magica)

Melody to młoda, utalentowana dziewczyna, która uwielbia malować. Niegdyś była nieśmiała i wrażliwa, ale teraz to się zmieniło. Pochodzi z Anglii. Rodzice bili ją i zmuszali do prostytucji, by mieć pieniądze na alkohol, więc odesłano ją do sierocińca, skąd adoptowana przeze mnie, przyjechała do mojego domu. Po trudnych chwilach w domu, jest nieufna dla obcych (dlatego nie koniecznie układa jej się z Lone), i nie lubi wychodzić za bezpieczny teren domu. Po kilku dniach pobytu u mnie odkryła coś niezwykłego- jest czarownicą.  Uparcie wierzy, że Oni jeszcze wrócą, i że to nie koniec piekła...
____________________________________
 Podkowa Leśna, 19 lutego 2008 rok
Melody zacisnęła powieki. Nie chciała budzić się ze snu.  Sen był jedynym sensem jej życia, w dzień, w realnym świecie nikt jej nie potrzebował. Słyszała krzyki na dolnym piętrze domu. Pewnie rodzice się kłócą. Znowu. Miała tego dość chciała się wyrwać z tego koszmaru. Usłyszała spokojny damski głos- to nie była jej matka. To musiał być ktoś obcy. Intruz. Co ona robi w jej domu? Nie lubiła gości. Była nieufna, niespokojna, gdy ktoś się pojawił...
Damski głos mówił: "ona nie może tu zostać..."
Krzyki jej ojca. Jeszcze nigdy nie był tak wściekły.
"Pojechać do sierocińca..."
Dla Melody sens tej rozmowy był pewny: przyjechała opieka społeczna, żeby ją stąd zabrać...
Kolejne krzyki skwitowane głosem kobiety: "dom to nie tylko jedzenie i coś do spania. To dziecko potrzebuje miłości"
I to chyba była największa prawda, jaką Melody mogła usłyszeć z ust nieznajomej...
__________________________________
Warszawa, 3 kwietnia, 2013 rok
Kolejny ranek. Jeden z tych smutnych, pełnych samotności. Na twardym łóżku siedziała skulona dziewczyna. Chuda i wystraszona.  Mimo 14 lat wyglądała na zaledwie niecałe 12. Brązowe, długie włosy spływały po ramionach i zasłaniały twarz. Do jej pokoju wbiegła jej koleżanka, krzycząc: "Melody! Musisz szybko zgłosić się do dyrektorki sierocińca! Ktoś chce cię adoptować!"
Dziewczyna z niedowierzaniem zapytała:
-Kto?
-Nie wiem. Chyba jakaś Chila... Chila Jean, coś takiego.
Melody zabiło serce, od dzisiejszego dnia zależało całe jej życie...



:>

4 komentarze: