Dziś Mel obudziła w sobie artystę. A tak właściwie to nie dziś, tylko sto lat temu, ale zdjęcia są no to wstawiam:
M: Najpierw szkic...
M: Zaczynamy!!
Ja: Taa, nie ma to jak mieszanie farb na ulotce od "szybkich i wściekłych" patyczkiem od szaszłyka!!
M: No, co?!
M: Już prawie...
M: Prawie...
M: I gotowe ^^
Tak, wiem że pięknie!
Ja: Ta skromność...
No i to na tyle. A w następnym poście dowiecie się jaką to zmianę przeszła Mel ^^
PS.: ktoś jeszcze chce czytać moje dziadowe opowiadania?